Od kas biletowych do właściwych ruin jest do przejścia ok. 500 m. Po lewej stronie znajdują się restauracje i sklepiki z pamiątkami. Krajobraz wokół ruin niezbyt porywający
a tutaj przed samym wejściem - wzrok przykuwają strzeliste wieże; na pierwszym planie schody do wyjścia i wejścia.
Droga do ruin, jak i sam szlak wewnątrz usiany jest tabliczkami z informacjami, co właściwie oglądamy. Jest to jakaś alnernatywa dla przewodnika, który kosztuje 500.000 IRR. Oprowadzanie z przewodnikiem trwa ok. 1,5 godziny. Pierwszy przystanek przy Bramie Narodów (?)
Wrażenie robią detale.
Niestety, i tutaj dotarł niechlubny zwyczaj "oznaczania się". Stąd też pełno wyrytych napisów, w stylu, "Muhammad Ali, 2014, byłem tu" itp. itd. Nie robi to dobrego wrażenia.
Jest naprawdę gorąco. Polecam zaopatrzyć się w butelkę wody, co jakiś czas jest możliwość jej uzupełnienia. Kompleks jest dość dobrze oznaczony, nie sposób się zgubić, czy pominąć jakiejś części. Niektóre z posągów zachowane w dość dobrym stanie
Wieża z misternymi ornamentami
Swoje kroki kierujemy ku wyższym partiom kompleksu. Każdy idzie jak chce, nie ma wyznaczonej ściezki.
Po kilkuminutowym marszu, naszym oczom ukazuje się.. grobowiec (?) Niestety, nie ma możliwości zajrzenia wewnątrz.
Z góry mamy świetny widok na kompleks
Na drugim planie, rzut skarbca. Legenda głosi, że wojska Aleksandra Wielkiego przez 5 dni wywoziły stąd kosztowności.
Kolejny grobowiec
I znowu rzut oka na całość, tym razem środkowa część
Całość robi wrażenie. Do tego jak sobie wyobrazimy, kiedy to zostało zbudowane.. Klasa.
Ok, wracamy do właściwej części. Tutaj znajdują się najlepiej zachowane rzeźbienia.
Procesja z darami. Świetna, misterna robota.
A tutaj ciekawostka - traf chciał, że natrafiliśmy na grupę z przewodnikiem. Zrobił stop aby pokazać, że tutaj znajduje się jedyne w całym kompleksie przedstawienie samicy. Konia z rzędem temu, kto odgadnie, gdzie to jest.
Pałac, choć rozległy, jest różnorodny i warto tu trochę pobłądzić
Wbrew pozorom, jest to miejsce wycieczek także dla tubylców. Ok, dwie godziny minęły, czas wracać. Uważam, że nie ma co poświęcać więcej czasu. Punktualnie o 13 widzimy się z taksówkarzem. Jedziemy pod Nekropolis, to jest Naqsh-e Rustam. Są to skalne grobowce, podobne do tych w Persepolis. Mówi się, że w tym miejscu znajdują się groby Dariusza I oraz Xerxesa. Zgodnie z radą forumowiczów, nie wchodzimy na do środka. Całość jest doskonale widoczna z zewnątrz.
Jeszcze rzut oka na okoliczne skały - wybaczcie, żona jest geologiem, kocha te sprawy
Spacerek wokół siatki nie zajmuje nam więcej niż 15 minut. Wszystko się zgadza, można wracać do hotelu. Droga mija sennie, temperatura dała się we znaki. Po ok. 45 minutach docieramy do celu. Upewniwszy się, że można zostawić bagaż, ruszamy na kebab i w stronę ogrodów. Po ok. 20 minutach marszu jesteśmy u starego znajomego na kebabie. Oto jego miejsce pracy
A tak wygląda finalny produkt - niezbyt bogato, ale smakuje wyśmienicie. W gratisie mamy jeszcze ćwiartkę białej cebuli, wyjątkowo łagodnej. Płatny dodatek to opiekane pomidory - polecam! Żegnamy się z kucharzem, wspólna fotka, do tego kupujemy 2 kebsy na późną kolację.
Po posiłku, udajemy się w stronę ogrodu Eram. Ze ścisłego centrum to ok. 3 km piechotą. Idziemy przez park Azadi - miejsce spędzania wolnego czasu przez miejscowych. Park jest pełen młodych par - zadowoleni trzymają się za ręce, leżą na kocach, piją herbatkę - naprawdę sielska atmosfera. Oczywiście sstanowimy niemałą atrakcję, co rusz ktoś nam pomacha albo zaczepi rozmową. Warto odwiedzić to miejsce, trochę na uboczu głównych turystycznych atrakcji. Przed nami kolejne 2 km wędrówki. Wejście do ogrodu Eram jest płatne - 200.000 IRR. No cóż, to już prawie nasz ostatni wydatek w Shiraz. Znajdujemy kawałek cichego i spokojnego miejsca, postanawiamy... uciąć sobie małą drzemkę
:D Nie ejsteśmy w tym osamotnieni, po drodze spotykamy kilka śpiących osób. Po ok. godzinie snu ruszamy w drogę po parku. Ogród właściwie powinien nazywać się botanicznym, jest tu pełno różnych gatunków roślin z całego świata. Rzut oka na centralny budynek w ogrodzie, gdzie znajduje się mała wystawa różnych kamieni - naprawdę warto tam wejść, świetne okazy.
Na wędrówce wokół parku schodzi prawie godzina. Na szczęście, krótki sen przywrócił siły. Przed nami najgorsze - 3 km do hotelu, 2 km na dworzec
;) ruszamy! Droga mija nam na wymianie wrażeń, do tego podpatrujemy lokalną społeczność. Czasami warto wejść w boczne uliczki - ma się wtedy możliwość zobaczenia miejscowych przy swoich codziennych zajęciach. Nie mówiąc już o tym, że są zdecydowanie bardziej skorzy do rozmowy niż Ci, którzy czatują przy atrakcjach turystycznych. Zabieramy bagaże z hotelu, dziękujemy za wszystko. Okropnie zmęczeni docieramy na teren dworca, kilka chwil przed 20.00. Podpatrujemy miejscowych, rozstawiamy się z plecakami na zielonej trawce, odpoczywamy.
W międzyczasie konsumujemy kupiony wcześniej kebab, zapijamy bezalkoholowym piwkiem. Gdy zrobi się ciemno, ok. 21.30, udajemy się do budynku. Czas do odjazdu autobusu mija nam na wieczornej toalecie, do tego oglądamy jakiś oranski film. Boarding zaczyna się o 23.30, jesteśmy pierwszymi pasażerami. Pakujemy plecaki do luku, sami staramy się jak najszybciej zasnąć. Pobudka za ok. 6 godzin. Autobus klasy LUX, fotele są naprawdę wygodne, mają szerok izakres regulacji. W cenie soczek w kartoniku i małe ciasteczko.
@maxima, Ukraina nie wystawia Polakom wiz tranzytowych ani żadnych innych. A mowa o Białorusi
:)@Gadekk, czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki. Zwłaszcza, jeśli przemycisz akcenty geologiczne!
Don_Bartoss napisał:Raczej nie będzie problemu. To nie ten sam przypadek.A już rozumiem, chodzi o wizę do Białorusi, choć z posta to zupełnie nie wynika
Dla wyjaśnienia (a potem skasowania za kontynuację OT). Brak wizy irańskiej nie uniemożliwia korzystania z usług Belavii, którą tak jak innymi liniami można polecieć bez wizy. Utrudnia jeśli nie uniemożliwia dostanie wizy białoruskiej. Jesli ktoś planuje dolecieć do Mińska i nie opuszczać lotniska powinien obejść się bez wizy irańskiej i nie musi mieć wizy białoruskiej (znam taki przypadek). Ale wiza irańska załatwiana w Polsce jest raptem 3 EUR plus fotografia, koszty przelewów droższa niż wiza na lotnisku. Poza tym jeśli jest się w Mińsku, szkoda go nie zwiedzić.
Niezłe to podliczenie kosztów - daje pojęcie o bieżących cenach w Iranie. Ja jakoś w podróżach nie potrafię takich podsumowań finansowych robić ;) Czekam na ciąg dalszy, tym bardziej, że jakoś ostatnio wzrosło moje zainteresowanie Iranem...
Niezłe to podliczenie kosztów - daje pojęcie o bieżących cenach w Iranie. Ja jakoś w podróżach nie potrafię takich podsumowań finansowych robić
;) Czekam na ciąg dalszy, tym bardziej, że jakoś ostatnio wzrosło moje zainteresowanie Iranem...
@kamwad dzięki za dobre słowo! Co do tego spania - generalnie rzecz ujmując, nie wyobrażam sobie, że u nas w Polsce wchodzisz do kościoła X i... kładziesz się na dywanie, w bocznej nawie, spać. Albo że wyciągasz soczek/kanapkę.Relacja się opóźnia z przyczyn niezależnych od jej autora
:D
Świetna wyprawa! Te meczety są przepiękne, muszę je zobaczyć na żywo, mój obiektyw też
:DTe napoje, które piliście nie były czasem z nasionami chia? Takie lekko glutowate i śliskie w smaku
;)
A nie dałoby się zmniejszyć tych zdjęć? Bo na niektórych muszę 3 razy nacisnąć PgDn żeby je zobaczyć w całości. Tyle, że jak dotrę na dół to już zapominam co było w nim na górze...
A czy za tą klikalność relacji masz jakieś profity? Nawet mi się tego nie chce czytać z powodu nagłówków jak na Onecie, gdzie również liczy się wejście na stronę. Zyskujesz mój klik, tracisz szacunek.
@komaniec700 - zupełnie nie zrozumiałeś, co miałem na myśli. Chciałem tytułem zwrócić uwagę, żeby więcej osób obejrzało relację, a tym samym przekonało się do wyjazdu do Iranu. EOT
@komaniec700 - masz uwagi? trzeba bylo napisac z dotychczasowego nicka na forum, chcialo Ci sie specjalnie zakladac nowy?@Gadekk - Twoja relacja powinna miec podtytul - pomozecie?? pomozemy !!
:)
@Don_Bartoss, dzięki za miłe słowo, choć osobiście uważam Twoją relację za lepszą
:) Ciąg dalszy oczywiście będzie, mam nadzieję niebawem - mam trochę zamieszania
@gadekk rozumiem ze piwo w wydatkach bylo bezalkoholowe ?
:-) temperatury rozumiem sa wysokie, jak z wilgotnoscia ? czy chodzenie w dlugich spodniachbylo bardzo uciazliwe ?
@michcioj bezalkoholowe, a jakże
:) człowiek sobie nawet nie zdaje sprawy, że istnieje tyle rodzajów piwa bez alkoholu. Mimo, że byliśmy końcem okresu letniego, słońce jakoś mega nie dało nam w kość. Kwestia umiejętnego poruszania się w cieniu. Gorzej jest np w Persepolis - tam nie ma się gdzie schować
:) pomagają rozrzucone wszędzie wodopoje. Miałem 2 pary spodni z decathlonu, prane co 2 dzień - jestem z nich bardzo zadowolony.
Od kas biletowych do właściwych ruin jest do przejścia ok. 500 m. Po lewej stronie znajdują się restauracje i sklepiki z pamiątkami.
Krajobraz wokół ruin niezbyt porywający
a tutaj przed samym wejściem - wzrok przykuwają strzeliste wieże; na pierwszym planie schody do wyjścia i wejścia.
Droga do ruin, jak i sam szlak wewnątrz usiany jest tabliczkami z informacjami, co właściwie oglądamy. Jest to jakaś alnernatywa dla przewodnika, który kosztuje 500.000 IRR. Oprowadzanie z przewodnikiem trwa ok. 1,5 godziny.
Pierwszy przystanek przy Bramie Narodów (?)
Wrażenie robią detale.
Niestety, i tutaj dotarł niechlubny zwyczaj "oznaczania się". Stąd też pełno wyrytych napisów, w stylu, "Muhammad Ali, 2014, byłem tu" itp. itd. Nie robi to dobrego wrażenia.
Jest naprawdę gorąco. Polecam zaopatrzyć się w butelkę wody, co jakiś czas jest możliwość jej uzupełnienia. Kompleks jest dość dobrze oznaczony, nie sposób się zgubić, czy pominąć jakiejś części.
Niektóre z posągów zachowane w dość dobrym stanie
Wieża z misternymi ornamentami
Swoje kroki kierujemy ku wyższym partiom kompleksu. Każdy idzie jak chce, nie ma wyznaczonej ściezki.
Po kilkuminutowym marszu, naszym oczom ukazuje się.. grobowiec (?) Niestety, nie ma możliwości zajrzenia wewnątrz.
Z góry mamy świetny widok na kompleks
Na drugim planie, rzut skarbca. Legenda głosi, że wojska Aleksandra Wielkiego przez 5 dni wywoziły stąd kosztowności.
Kolejny grobowiec
I znowu rzut oka na całość, tym razem środkowa część
Całość robi wrażenie. Do tego jak sobie wyobrazimy, kiedy to zostało zbudowane.. Klasa.
Ok, wracamy do właściwej części. Tutaj znajdują się najlepiej zachowane rzeźbienia.
Procesja z darami. Świetna, misterna robota.
A tutaj ciekawostka - traf chciał, że natrafiliśmy na grupę z przewodnikiem. Zrobił stop aby pokazać, że tutaj znajduje się jedyne w całym kompleksie przedstawienie samicy. Konia z rzędem temu, kto odgadnie, gdzie to jest.
Pałac, choć rozległy, jest różnorodny i warto tu trochę pobłądzić
Wbrew pozorom, jest to miejsce wycieczek także dla tubylców.
Ok, dwie godziny minęły, czas wracać. Uważam, że nie ma co poświęcać więcej czasu.
Punktualnie o 13 widzimy się z taksówkarzem. Jedziemy pod Nekropolis, to jest Naqsh-e Rustam. Są to skalne grobowce, podobne do tych w Persepolis. Mówi się, że w tym miejscu znajdują się groby Dariusza I oraz Xerxesa.
Zgodnie z radą forumowiczów, nie wchodzimy na do środka. Całość jest doskonale widoczna z zewnątrz.
Jeszcze rzut oka na okoliczne skały - wybaczcie, żona jest geologiem, kocha te sprawy
Spacerek wokół siatki nie zajmuje nam więcej niż 15 minut. Wszystko się zgadza, można wracać do hotelu. Droga mija sennie, temperatura dała się we znaki. Po ok. 45 minutach docieramy do celu. Upewniwszy się, że można zostawić bagaż, ruszamy na kebab i w stronę ogrodów.
Po ok. 20 minutach marszu jesteśmy u starego znajomego na kebabie. Oto jego miejsce pracy
A tak wygląda finalny produkt - niezbyt bogato, ale smakuje wyśmienicie. W gratisie mamy jeszcze ćwiartkę białej cebuli, wyjątkowo łagodnej. Płatny dodatek to opiekane pomidory - polecam! Żegnamy się z kucharzem, wspólna fotka, do tego kupujemy 2 kebsy na późną kolację.
Po posiłku, udajemy się w stronę ogrodu Eram. Ze ścisłego centrum to ok. 3 km piechotą. Idziemy przez park Azadi - miejsce spędzania wolnego czasu przez miejscowych. Park jest pełen młodych par - zadowoleni trzymają się za ręce, leżą na kocach, piją herbatkę - naprawdę sielska atmosfera. Oczywiście sstanowimy niemałą atrakcję, co rusz ktoś nam pomacha albo zaczepi rozmową. Warto odwiedzić to miejsce, trochę na uboczu głównych turystycznych atrakcji.
Przed nami kolejne 2 km wędrówki. Wejście do ogrodu Eram jest płatne - 200.000 IRR. No cóż, to już prawie nasz ostatni wydatek w Shiraz. Znajdujemy kawałek cichego i spokojnego miejsca, postanawiamy... uciąć sobie małą drzemkę :D Nie ejsteśmy w tym osamotnieni, po drodze spotykamy kilka śpiących osób. Po ok. godzinie snu ruszamy w drogę po parku. Ogród właściwie powinien nazywać się botanicznym, jest tu pełno różnych gatunków roślin z całego świata.
Rzut oka na centralny budynek w ogrodzie, gdzie znajduje się mała wystawa różnych kamieni - naprawdę warto tam wejść, świetne okazy.
Na wędrówce wokół parku schodzi prawie godzina. Na szczęście, krótki sen przywrócił siły. Przed nami najgorsze - 3 km do hotelu, 2 km na dworzec ;) ruszamy! Droga mija nam na wymianie wrażeń, do tego podpatrujemy lokalną społeczność. Czasami warto wejść w boczne uliczki - ma się wtedy możliwość zobaczenia miejscowych przy swoich codziennych zajęciach. Nie mówiąc już o tym, że są zdecydowanie bardziej skorzy do rozmowy niż Ci, którzy czatują przy atrakcjach turystycznych. Zabieramy bagaże z hotelu, dziękujemy za wszystko.
Okropnie zmęczeni docieramy na teren dworca, kilka chwil przed 20.00. Podpatrujemy miejscowych, rozstawiamy się z plecakami na zielonej trawce, odpoczywamy.
W międzyczasie konsumujemy kupiony wcześniej kebab, zapijamy bezalkoholowym piwkiem. Gdy zrobi się ciemno, ok. 21.30, udajemy się do budynku. Czas do odjazdu autobusu mija nam na wieczornej toalecie, do tego oglądamy jakiś oranski film. Boarding zaczyna się o 23.30, jesteśmy pierwszymi pasażerami. Pakujemy plecaki do luku, sami staramy się jak najszybciej zasnąć. Pobudka za ok. 6 godzin. Autobus klasy LUX, fotele są naprawdę wygodne, mają szerok izakres regulacji. W cenie soczek w kartoniku i małe ciasteczko.
CDN